wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 1.

Grudzień 2009, Holmes Chaple
*oczami Kate*
Obudził mnie mój telefon. kto normalny dzwoni  tak wcześnie?! Spojrzałam na zegarek: 13.15. Nie patrzcie się na mnie jakbym była dziwna. 13.15 to dla mnie wcześnie. Wzięłam telefon do ręki. Dzwoniła moja najlepsza  przyjaciółka ,Lily. Znaczy, ona była dla mnie najlepszą przyjaciółką. Nie wiem  czy ja dla niej też… Odebrałam:
*połączenie*
-Hej Kate. Sory, jeśli Cię obudziłam, ale- w tym momencie krzyknęła do telefonu-LODOWISKO OTWARTE! Idziemy, nie?
- Pewnie, to o której?
-o 15?
-okej. O ile znajdę łyżwy.
-Znajdziesz, znajdziesz. Przyjdę po ciebie. Papa
-Pa.
*koniec połączenia*
Jest 13.20 – mam półtorej godziny, żeby się ogarnąć. Zeszłam na dół do kuchni. Jak zwykle nikogo tam nie było. Odkąd moja siostra się wyprowadziła czuję się jakbym mieszkała sama. Od czasu kiedy rodzice się rozwiedli, matki nigdy nie ma w domu. Szczerze- ona ma mnie w dupie. W ogóle Nie obchodzi ją co się ze mną dzieje, Potrafi tylko na mnie drzeć mordę… W sumie to lepiej, że się mną nie przejmuje, bo jakby zobaczyła moje pocięte ręce to by od razu zrobiła aferę i wizyty u psychologów, a mi się nie śpieszy, chodzić to psychologów na pogadanki.  Mam przyjaciół, to jedyne co mi się w życiu dobrego przytrafiło. Poza tym mój chłopak, John, mi pomaga. Znaczy sam się tnie, pije i ćpa, ale jakoś mi pomaga. Jakbym z nim nie chodziła to kto, może bym się cięła i nie piła i była grzeczna… Chociaż nie. Ja byłam dziecko aniołek dopóki nie wiadomo za co los mnie nie ukarał i sprawił, że rodzice się rozwiedli. Nie mam zamiaru znowu być aniołkiem. Nie po tym co mi zrobili rodzice. Niech mają za swoje.  Dobra… nieważne. Zrobiłam sobie śniadanie (czytaj: tosty  z serem) Tym razem nie były czarne. ŻYCIOWY SUKCES,HA!  Jest 14. Mam godzinę. Wróciłam na górę i zaczęłam wybierać ubrania.W sumie, to nie muszę się zbytnio wysilać… I tak przecież będę miała kurtkę. Założyłam moje ulubione pomarańczowe rurki i sweter. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam delikatny makijaż. Teraz tylko znaleźć łyżwy… Zeszłam do piwnicy i rozpoczęłam poszukiwania. Zakończyły się zaskakująco szybko. Po 10. Minutach znalazłam łyżwy. Usłyszałam dzwonek. To Lily.  Jak zwykle uśmiechnięta rzuciła się na mnie:
-HEEEEEJ! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już jesteś zdrowa!
- Ja też się cieszę- uśmiechnęłam się. Dawno jej nie widziałam. Miałam grypę przez 2 tygodnie.
- Idziemy?
- Idziemy, idziemy.
W czasie drogi Lily nawijała jak najęta, Dużo się musiał dziać jak mnie nie było… Doszłyśmy na lodowisko. Było już mnóstwo ludzi. Bez czekania poszłyśmy do szatni i założyłyśmy łyżwy. Wiadomo: pierwszy raz na łyżwach po długiej przerwie jest trudny, ale po chwili sobie przypomniałam jak się jeździ .
*oczami Harry’ego*
Otworzyli lodowisko! W końcu! Razem z chłopakami nie marnowaliśmy czasu i poszliśmy jeździć.
*oczami Kate*
-Ej, Kate ,patrz kto tam jeździ- powiedziała Lily.
Dobrze wiedziałam o kogo jej chodziło. Jeździli tam chłopcy z innej szkoły: Jake, Luke,Matt i Harry. Lily bardzo podobał się Luke, ale ze względu ,na to że była nieśmiała, zawsze ja zagadywałam do chłopaków, którzy jej się podobali. Tak też zapewne będzie tym razem….
*oczami Harry’ego*
- Ej, Harry, patrz kto tam jeździ- powiedział Luke.Dobrze wiedziałem, o kogo mu chodziło. Jeździły tam dziewczyny z innej szkoły: Lily i Kate. Lukowi bardzo podobała się Lily, ale ze względu, na to że był nieśmiały, zawsze ja zagadywałem do dziewczyn, które mu się podobały. Tak też zapewne będzie tym razem…
*oczami Kate*
Chciałyśmy podjechać bliżej nich, znaczy mówić „my” mam na myśli „ja” , a mówiąc „chciałyśmy” mam na myśli „musiałam”. Byłam już blisko, kiedy się przewróciłam. Przewróciłam się o kogoś kto leżał na lodzie. Usiadłam, żeby zobaczyć o kogo się przewróciłam i zobaczyłam tego samego chłopaka z loczkami, który był kolegą Luka. Chłopak wstał i do mnie podjechał. Podał mi rękę:
- Wstawaj- powiedział z uśmiechem - Sorki, nie myślałem, że ktoś może się o mnie potknąć- uśmiechnął się.
- Ja też nie myślałam, że mogę się o kogoś przewrócić na lodowisku- wstałam i odwzajemniłam uśmiech.
- Harry.
-Kate.
W błyskawicznym tempie podjechali do nas Lily i koledzy loczka.
______________________________________________
Helo! Trochę zamieszania było,ale w końcu wszystko ustaliłyśmy :) To rozdział 1. Co sądzicie,ale szczerze proszę :) Pamiętajcie o motywacji, czyli KOMENTOWANIU I OBSERWOWANIU! Dla Was to tylko chwilka,a dla nas wielka motywacja do dalszej pracy ♥